czerwiec 2022 r.
Paracas miejscowość około 250 kilometrów na południe od Limy, nic szczególnego zwykły deptak brzegiem morza. Na plaży wdzięczą się pojedyncze pelikany, a liczne stargany kuszą pamiątkami made in Peru. Natomiast to, co przyciąga tu liczne rzesze turystów jest odległy od brzegu o 30 minut drogi motorówką, i jest to niewielki archipelag Ballestas. Cały rejs trwa około 2 godzin. Aby się tam dostać, zgodę na wypłynięcie motorówek musi wyrazić kapitan portu. W dniu kiedy tam byliśmy, kapitan akurat nie wyraził zgody, tak więc właściciele motorówek i przewodnicy zrobili głośną pikietę pod kapitanem portu i z drobnym opóźnieniem mogliśmy wyruszyć w morze.
Na wyprawę odkrytą łodzią motorową po morzu trzeba zabrać: ciepłą kurtkę, czapkę, okulary przeciwsłoneczne i rękawiczki. Przyda się lornetka, aparat fotograficzny z dobrym zoomem. Kapoki otrzymaliśmy na łodzi, więc było bezpiecznie.
Kandelabr Andów W drodze na archipelag Ballestas, na północnej ścianie półwyspu Paracas w zatoce Pisco, możemy zobaczyć El Candelabro (Kandelabr Andów). Jest to ogromny geoglif w kształcie świecznika, wyryty w skale na głębokość 60 centymetrów. Wymiary geoglifu różne źródła podają dosyć rozbieżnie: wysokość 150 do 181 metrów, szerokość około 150 metrów i jest na tyle duży, że można go dostrzec z morza, przy dobrej widoczności z odległości 20 kilometrów. Sam geoglif do dzisiaj jest przedmiotem różnych spekulacji. Prawdopodobnie służył jako latarnia morska dla żeglarzy, ale co ciekawe wierzchołki kandelabru idealnie wskazuje na południe, gdzie leży Nasca, ze słynnymi geoglifami wykonanymi podobną metodą, a odległe o ponad 200 kilometrów. Niektórzy uważają, że jest to odwzorowany trójząb boga Viracochy, który był bardzo ważną postacią w mitologii peruwiańskiej, ale może to być również przedstawienie popularnie stosowanej przez ludy andyjskie rośliny halucynogennej, u nas znanej pod nazwą bieluń lub datura. Tak więc domysłów jest wiele, ale który jest prawdziwy tego nikt nie wie. Jedyne, co jest współcześnie udowodnione, to to, że ceramika znaleziona w pobliżu została określona na 200 rok p.n.e. z wykorzystaniem datowania radiowęglowego i należała do kultury Paracas, ale czy jej przedstawiciele wykonali własnoręcznie Kandelabr, tego już nie wiadomo.
Archipelag Ballestas – wyspy opływa zimny prąd morski Humboldta, płynący z południa od Antarktydy na północ do równika. Jest to pas wody wzdłuż wybrzeża Ameryki Południowej o szerokości zaledwie 30 kilometrów, mętno zielonkawym zabarwieniu i temperaturze niższej o około 100C niż w pozostałej części Pacyfiku na tej szerokości geograficznej. W okolicach archipelagu Ballestas woda z dna oceanu wypływa na powierzchnię i jest niezwykle bogata w plankton, drobne rybki oraz różne inne składniki odżywcze. Stwarza to, że właśnie w tym miejscu są idealne warunki do żerowania wielu gatunków ryb. Pprzyciąga to większe drapieżniki takie jak foki, lwy morskie czasem delfiny. Licznie żywi się tu również ptactwo wodne, które gniazduje na okolicznych wyspach, tworząc bardzo duże kolonie. Zasadniczo występuje tylko kilka gatunków są to przede wszystkim: kormorany guanay, niewielkie pingwiny Humboldta, mewy wodorostowe oraz głuptaki i pelikany peruwiańskie. Właśnie z ptakami, a raczej tym, co systematycznie produkują od wielu lat, związane jest jedno z największych bogactw Peru czyli guano. Za pieniądze pochodzące ze sprzedaży tychże ptasich odchodów Ernest Malinowski zaprojektował i wybudował kolej transandyjską, która funkcjonuje do dzisiaj.
Guano (saletra) są to odchody ptaków morskich gromadzące się na powierzchni ziemi i eksploatowane jako cenny nawóz naturalny o wyjątkowo wysokiej zawartości azotu. Inkowie stosowali guano w swoich uprawach od wieków. Europejscy naukowcy obserwując rolnictwo inkaskie przeprowadzili badanie składu stosowanego tu nawozu i okazało się, że jest on niezwykle cenny. Na przełomie XVIII i XIX wieku kiedy nastąpił intensywny rozwój rolnictwa, znacznie wzrosło zainteresowanie nawozami zwiększającymi plony i wtedy nastąpił „złoty” okres dla Peru i krajów ościennych. W XX wieku w związku z wprowadzeniem nawozów sztucznych znaczenie guano spadło, ale obecnie znowu jest powszechnie stosowane w rolnictwie ekologicznym.
Dochody ze sprzedaży guana były tak duże, że doprowadziły w latach 1879 – 1884 do „wojny o saletrę” pomiędzy Chile, a zjednoczoną Peru z Boliwią. Chile wojnę wygrało, a Boliwia całkowicie utraciła dostęp do wybrzeża i cennych złóż guano. Peru również straciło na rzecz Chile część swoich terenów przybrzeżnych.
Zbieranie guano nie należy ani do pachnących, ani do przyjemnych zajęć dlatego początkowo pracę tę wykonywali niewolnicy przywożeni z Afryki, a po zniesieniu niewolnictwa Chińczycy za obietnicę dobrych zarobków. Specyficzne warunki klimatyczne, a przede wszystkim brak deszczów sprzyjał konserwacji ptasich odchodów oraz latami tworzenia się kolejnych warstw. W momencie rozpoczęcia eksploatacji złóż saletry, pokłady miały miejscami od 20 do 70 metrów wysokości. Niestety zbyt intensywne użytkowanie zaczęło odstraszać ptaki i zniszczeniu ulegały miejsca lęgowe, dlatego wprowadzono przepisy regulujące pozyskiwanie tego cennego surowca. W 1909 r. utworzono Guano Administration Company, którego zadaniem było przywrócić populację ptaków na wyspach, chronić środowisko naturalne i zarządzać wydobyciem guano. Od 1975 roku wyspy Ballestas i półwysep Paracas oraz 21 innych wysp i wysepek (łącznie około 14 hektarów) zostały objęte ścisłym rezerwatem przyrody, na których żyje i gniazduje obecnie ponad 4 milionów ptaków. Turyści mogą podziwiać faunę wysp tylko z motorówek, a guano zbierane jest ręcznie przez trzy miesiące (poza okresem lęgowym) raz na cztery lata. Zbiera się wtedy około 3 tysięcy ton. Na niektórych wyspach zbiór guano odbywa się jeszcze rzadziej, bo nawet raz na 7 – 12 lat, co gwarantuje ptakom kilkuletni spokój i przyczynia się do znacznego wzrostu populacji oraz, co najważniejsze zwiększenia produkcji guano.
Huacachina
Niedaleko Paracas, około 70 kilometrów, znajduje się miejsce reprezentujące diametralnie inny klimat i krajobraz. Nagle wjeżdżamy w sam środek pustyni, a przed nami przepiękna oaza, zupełnie jak z filmu. Wokół bardzo wysokie wydmy, a w środku jeziorko, otoczone palmami oraz soczystą zielenią różnych roślin. I było by bosko, a nawet romantycznie gdyby nie hotele, restauracyjki z głośną muzyką, smażalnie wydzielające odpowiednie zapachy, stargany z lokalnym rękodziełem i tłumy turystów. No tak, ja też za ten tłum turystów robiłam, ale moja wyobraźnia podpowiadała mi jakie to bajeczne miejsce mogło by być, gdyby ……
Z jeziorkiem związana jest legenda oczywiście o pięknej, zakochanej inkaskiej księżniczce, której ojciec zły król, nie chciał zaakceptować pięknego kandydata na zięcia, więc wysłał go na pewną śmierć na wojnie. A ona tak płakała z tęsknoty za nim, że całe jeziorko zapełniła swoimi łzami. Ale to nie koniec bajki, kochany tatuś znalazł odpowiedniego, bogatego kandydata do ręki córki, tym razem to ona nie chciała więc się utopiła w swoim jeziorku. I to już koniec.
Jest również i druga legenda też o pięknej inkaskiej księżniczce, która rozebrała się do kąpieli i wtedy zauważyła zbliżającego się myśliwego. Spłoszona uciekła, pozostawiając lustro, które zamieniło się w taflę jeziora, a fałdy jej płaszcza zamieniły się w wydmy, a ona piękna inkaska księżniczka zamieniła się w syrenkę i do dziś mieszka w jeziorze.
Obecnie oaza Huacachin, całkowicie jest skomercjalizowana i stanowi modne miejsce na rozrywkowe wypady za miasto. Można tu jeździć po wydmach quadami, samochodami buggy jak z Mad Maxa lub bardziej romantycznie konno. Coraz bardziej staje się tu powszechny sport Sandboarding, czyli zjeżdżania na desce po piasku, ale jest to sport raczej ekstremalny i zdecydowanie tylko dla młodych. Warto wiedzieć, że oaza Huacachin został umieszczony na banknocie 50 soli.
Dziękuję, że jesteś ze mną :).
Mam nadzieję, że zainteresował Cię mój wpis.
Czy chcesz zadać jakieś pytanie? Może napisać coś miłego? A może masz jakieś uwagi do tekstu ?
Śmiało, poniżej możesz to zrobić!
Jeśli podobał Ci się ten wpis, możesz udostępnić go znajomym.
Dziękuję
Ola
Zapraszam do obserwowania mojej strony na Facebooku, dzięki której możesz być na bieżąco z moimi wpisami z kolejnych podróży.