HOLANDIA dla wnuczki

sierpień 2017 r.

Tym razem postanowiliśmy pojeździć po kraju, nie twarda turystyka, ale takie relaksacyjne to tu, to tam wynajętym samochodem. Co byśmy chcieli zobaczyć ?

Holandia bez chodaków ? – Niemożliwe

wiatraki,

chodaki,

sery,

rowery,

i poldery.

Będzie bardzo wesoło i poetycko, można klepać dowolne wiersze lub śpiewać piosenki o Holandii z rymami częstochowskimi.

– Weźcie ze sobą Otylię, ona chce podróżować tak jak Nelka – stwierdził nasz syn.

– Nelka to koleżanka Otylii z przedszkola ? Często wyjeżdża z rodzicami ? – zadałam chyba głupie pytania,

– Oj mamo …. , nie wiesz ? Nelka podróżniczka, teraz wszystkie dzieci pasjonują się jej podróżami – rzuciła mimochodem nasza starsza latorośl.

Ok, znowu coś mi umknęło, trzeba szybko uzupełnić wiedzę na temat Nelki podróżniczki i dostosować wyjazd do potrzeb 5,5 letniej panienki, naszej kochanej wnuczki, żeby się nie zanudziła i nie zmęczyła, a jednocześnie żeby połknęła bakcyla globtrotera.

No to …. jak to będzie ? Leci z nami aniołek czy diabełek ?

EINDHOVEN – niewielkie, lokalne lotnisko obsługujące tanie linie lotnicze. Duży ruch, przede wszystkim pasażerów z małymi walizeczkami. Wypożyczalnia samochodów w pawilonie obok budynku lotniska. Szybko sprawnie i już ruszamy na spotkanie z Holandią.

UWAGA – fotelik samochodowy lub wózek dziecięcy przewozimy w wizzair bez dodatkowych opłat, tyle, że trzeba nadać osobno jako bagaż niegabarytowy.

Nasz samochód na najbliższe 4 dni Renault Scenic

SAFARI PARK – Z Eindhoven należy jechać w kierunku na Tilburg, następnie na tablicach informacyjnych znajduje się już kierunek na Beekse Bergen.

Safari Park położony na powierzchni ok 100 hektarów można zwiedzać pieszo, statkiem, autokarem lub własnym samochodem.

Bilety nie są tanie:

– dzieci do lat 3 – gratis

– dzieci od 3 do 9 lat – 22,50 E

– dzieci powyżej 10 roku życia ( czyli wszyscy pozostali ) – 24,00 E

W tej cenie mieści się wszystko czyli dowolne formy zwiedzania i całodniowy pobyt.

oraz

– mapa parku – 9 E

– żeton za parking – 1 E

Wszystkie aktualne informacje można znaleźć na stronie www.beeksebergen.nl/op-safari

Mapa Parku Safari

Jak zwiedzać ? Myślę, że najlepiej pierwszą część trasy ( kasy – Kongo )  statkiem, a drugą   ( Kongo – kasy ) autokarem lub pieszo.

Dlaczego właśnie tak ? Pierwsza trasa autokaru pokrywa się w zasadzie z trasą stateczku ( patrz mapa ), a po za tym jest to większa frajda dla dzieci. Przejazd autokarem jest długi gdyż autokar zatrzymuje się przy różnych stanowiskach zwierząt ( to dobrze ). Pani, która jest również kierowcą autokaru opowiada pewnie bardzo ciekawe historyjki o mieszkańcach parku, ale niestety po holendersku.

A może pieszo ? Na pewno można zobaczyć znacznie więcej zwierząt i nie ma żadnych reżimów czasowych. Nie wątpliwie na taką wersję trzeba poświęcić cały dzień.

Może jednak własny samochód ? – Chyba nie. Z tego co widziałam, wjeżdża sporo samochodów. W ciekawszych miejscach robi się tłoczno i nerwowo, kierowca nie ma szans na obserwację zwierząt. Autokary mają zawsze pierwszeństwo przejazdu, a poza tym parkowi przewodnicy potrafią w każdym miejscu wypatrzeć zwierzęta i je wskazać.  Trzeba wiedzieć na co patrzeć.

W Safari Parku mieszka ok 150 gatunków zwierząt. Można zobaczyć spore stada żyraf, lwów, zebr, nosorożców, hien, gepardów, słoni, antylop, fok, bawołów, małp i długo by jeszcze wymieniać, co można zobaczyć. Na prawdę jest na co popatrzeć zwłaszcza, że niektóre zwierzęta podchodzą blisko autokaru.

Dla amatorów safari jest możliwość wynajęcia domku na terenie parku i spędzenia nocy wśród odgłosów afrykańskich zwierząt.

Gepard leniwie na nas spogląda
Z okien autokar widoczność jest bardzo dobra stwarzająca okazję do robienia ciekawych zdjęć i rozmowy z dziećmi.
Na zakończenie wizyty w Safari Park wspaniały plac zabaw

 GOUDA – miasto leżące między Utrechtem, a Rotterdamem znane z produkcji żółtego sera półtwardego, dojrzewającego i podpuszczkowego produkowanych z krowiego mleka. Sery Gouda są jednym z najbardziej znanych produktów eksportowych Holandii.

Gouda uzyskała prawa miejskie w 1272 roku od hrabiego Florisa V, o każdej pełnej godzinie w bocznej ścianie ratusza poniżej zegara pojawiają się ruchome figurki upamiętniające ten fakt historyczny.

Moment nadania praw miejskich Goudzie

Rynek w Goudzie otoczony jest pięknymi kamieniczkami fundowanymi przez bogatych kupców i lokalną arystokrację. Niektórzy twierdzą, że swoim kształtem przypomina kawałek sera.

Piękne kamieniczki wokół rynku w Goudzie

Ratusz położony w centralnej rynku części wybudowany w stylu holenderskiego gotyku i oddany do użytkowania 1448 r.     https://stadhuysgouda.nl/

Wejście kosztuje 2,5 E od osoby dorosłej. Na pierwszym piętrze znajduje się taras, z którego można oglądać targ sera. Stare wnętrza niektóre z pięknymi kominkami urządzone są dosyć współcześnie i pełnią funkcje sal konferencyjno – szkoleniowych. Ratusz w Goudzie, ze względu na swoje stylowe wnętrza, jest miejscem często wybieranym do zawierania związków małżeńskich.

Targ sera. Targi sera datuje się od XIV w. Od tego czasu w Goudzie odbywał się oficjalny targ na którym ser był poddawany surowej ocenie i klasyfikacji. W 1987 roku zakończono działalność targu sera w centrum miasta. Obecni jest on prowadzony w formie spektaklu jako atrakcja dla turystów w każdy czwartek od 6 kwietnia do 31 sierpnia w godzinach przedpołudniowych. Uczestnicy targu ubrani są w stroje ludowe, głośno się targują o każdy bochen sera, następnie dobijają targu i pakują ser na wozy konne.

Co godzinę odgrywane są scenki z targu serów, jakie odbywały się w tym miejscu od XIV w.
W przerwach lokalny zespół folklorystyczny tańczy i śpiewa ku wielkiej uciesze turystów.

Wokół rynku znajdują się stragany oczywiście z różnymi gatunkami sera Gouda produkowanymi przez okoliczne gospodarstwa. Rzeczywiście smak sera gouda w Goudzie dalece różni się od tego, który kupujemy  pod nazwą gouda w naszych supermarketach.

Wszystko to sery Gouda ale każdy z innymi przyprawami

Najważniejszym budynkiem na rynku jest budynek wagi Waage – Bouw z roku 1669. Niewielki budynek z piękną płaskorzeźbą obrazującą pomiar i ważenie sera.

Budynek wagi

Za całe 2 E można zostać fachowo zważonym na prawdziwej starej wadze, na której kiedyś naprawdę ważono  sery i otrzymać odpowiedni certyfikat potwierdzający tę okoliczność.

Właśnie tak się kiedyś ser ważyło
„Panienka z okienka” w Ratuszu w Goudzie

HAGA – jest siedzibą holenderskiego rządu, parlamentu oraz rodziny królewskiej chociaż nie jest stolicą Holandii.

Zatrzymaliśmy się w centrum miasta na dachu wielopiętrowego parkingu, z którego rozciągał się widok na całą Hagę.

Parking nad dachami Hagi

Następnie przeszliśmy się uliczkami, aż do pałacu królewskiego, który nie wiele wyróżniał się od innych okolicznych budynków.

W międzyczasie wstąpiliśmy do włoskiej restauracji na pyszne spaghetti.

Bardzo głodna turystka w Hadze 🙂

 

KINDERDIJK – to miejsce, które nauczyło ludzi współżyć z wodą oraz miejsce gdzie

metodą prób i błędów Holendrzy do perfekcji opanowali inteligentny i zrównoważony sposób gospodarowania takim żywiołem jakim jest wodą.             https://www.kinderdijk.nl/

Bilety wstępu: w cenie zwiedzanie 2 młynów wewnątrz oraz film edukacyjny

– dorośli – 8 E

– dzieci – 4 – 12 lat – 5,5 E

– dzieci do 4 lat – gratis

Wycieczka łodzią po kanałach;

– dorośli – 5,5 E

– dzieci – 4 – 12 lat – 3 E

– dzieci do 4 lat – gratis

oraz

– plan okolicy – 1 E

– broszurka informacyjna – 1 E

Do obejrzenia jest 19 wiatraków (z czego 15 jest do dzisiaj zamieszkałych ) w dwóch rzędach  na długości około 3 km i odgrodzonych od siebie kanałami. Niektóre wiatraki można zwiedzać i wewnątrz zobaczyć działanie starych, drewnianych urządzeń oraz dowiedzieć się jak mądrze gospodarować wodą i wiatrem.

Historia Kinderdijk sięga XIII wieku, kiedy ludzie poszukiwali żyznych ziem do upraw w pobliżu dużych miast handlowych i takim miejscem było Kinderdijk. Niestety przepływające przez ten teren rzeki powodowały częste zalewania i podtopienia. Miejscowa ludność obserwując zjawiska przyrodnicze oraz opracowując system kanałów i wiatraków służących do przepompowywania wody zdołała odzyskać ziemie uprawne i do dzisiaj bezpiecznie użytkować.

W 1421 roku Holandię nawiedziła ogromna powódź na skutek sztormu i powstałej w jego wyniku cofki. Wtedy to hrabia Floris V utworzył Rady Wodne, które zjednoczyły ludność w celu wypompowania wody z zalanych terenów. Zostały wybudowane 3 drewniane zapory wodne. Następnie system śluz i cieków wodnych odprowadzających wodę z najniżej położonych terenów i do tego potrzebne były wiatraki, które poruszane wiatrem, a tego w Holandii jest pod dostatkiem,  przepompowywały nadwyżki wody. Dopiero  400 lat później w roku 1868 zostały wybudowane dwie przepompownie parowe, które znacznie wspomogły pracę wiatraków, a w 1924 roku przepompowania elektryczna. W okresie II wojny światowej ze względu na brak dostępności oleju napędowego wiatraki ponownie wykonywały całą pracę związaną z utrzymaniem polderów w odpowiednich stanach wysokości wody. Obecnie od 1995 roku przepompowywanie wody odbywa się za pomocą wysokowydajnych elektrycznych pomp ślimakowych.

Kinderdijk jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i opowiada o 740 letniej holenderskiej, mądrej i pożytecznej gospodarce wodnej.

Prawdziwie holenderski krajobraz z wiatrakami w tle
Wiatraki sprzymierzeńcy człowieka w walce z wodą

GIETHOORN

Niewielka wioska zwana również Wenecją Północy lub holenderską Wenecją. Założona w X wieku, a jej nazwa pochodzi od setek kozich rogów, które pierwsi osadnicy odkryli na tutejszych bagnach. Obecnie jedna z atrakcji turystycznych Holandii, którą naprawdę warto zobaczyć.

Stara część wioski nie posiada dróg dla pojazdów i można tam poruszać się jedynie pieszo lub rowerem po wyznaczonych ścieżkach. Przy wjazdach na parkingi znajdują się lokalne wypożyczalnie łódek. Cena 20 E za godzinę lub 30 E za 2 godziny, można i wynająć na dłuższy czas, wszystko zależy od pogody i czasu, który chcemy poświęcić na pobyt w Giethoorn. Łódki są 3 – 4 osobowe zasilane cichym, nieskomplikowanym i oczywiście ekologicznym silniczkiem elektrycznym.

Łódki gotowe do wypłynięcia

Co można zobaczyć w Giethoorn :

– labirynt kanałów – rozpoczynając wycieczkę otrzymujemy ksero mapy, z której nie wiele można zrozumieć, po drodze brak jakichkolwiek znaków orientacyjnych. Wysepki i domy dosyć podobne nie mówiąc o kanałach gdzie przy niektórych jest zakaz wpływania ze względu na teren prywatny. Ruch łodzi jest jednokierunkowy, najpierw wypływamy na spore jezioro przez, które trzeba płynąć ok 20 minut aby wreszcie wpłynąć w sieć kanałów, które stanowią sedno naszej wyprawy.

– wysepki z urokliwymi domami – w zasadzie każdy dom stoi na swojej wysepce i wszystkie są bardzo zadbane, z pięknie przystrzyżonymi trawnikami. Nie przesadzę jeśli stwierdzę, że jest to widok iście sielski i bajkowy. Część domów jest drewnianych, część murowanych ale wszystkie naprawdę śliczne.

Domy jak z bajki, tylko co z komarami i reumatyzmem ? 

– kwiaty – to osobny temat w Holandii, chyba każdy gospodarz swojej działki stawia sobie za punkt honoru żeby mieć najpiękniejsze kwiaty w otoczeniu swojego domu. Dominują tu hortensje w intensywnych kolorach: różowym, czerwonym i niebieskim, różnokolorowe fuksje oraz w całej gamie kolorów begonie.

– mosty – jest tam ich podobno około 180 i łączą główny deptak z drugą stroną kanału oraz poszczególne gospodarstwa i wysepki. Przy głównym deptaku znajdują się sklepy, restauracje oraz małe muzea.

Przed nami, proszę wycieczki, mosty i mosteczki

POSUMOWUJĄC –  tego nie da się opowiedzieć, to trzeba zobaczyć samemu.

LUTTELGEEST      Orchidea Hoeve                     https://www.orchideeenhoeve.nl/

Jeżeli będąc w północnej Europie chcemy się poczuć jak w dżungli amazońskiej, to właśnie to miejsce na pewno spełni nasze oczekiwania. Orchidea Hoeven zajmuje powierzchnię 2,5 ha   ( 25 000 m2 ) szklarni i jest miejscem, w którym każde dziecko ale i te „dorosłe dzieci” odkryją w sobie nieznane pokłady zachwytu i chęci przemierzania dzikiej dżungli w celu odkrywania nieznanych roślin i zwierząt. Orchidea Hoeven spełnia wszystkie warunki do spędzenie bardzo udanego, niezapomnianego, rodzinnego dnia.

Ceny biletów zupełnie przystępne:

– dzieci do lat 3 – gratis

– dzieci 4 – 12 lat – 7,50 E

– dzieci 13 – 64 lat – 12,50 E

– starsze dzieci 65+ – 11,50 E

Kupując przez Internet jest trochę taniej

Parking i plan zwiedzania gratis

Plan zwiedzani. Najpierw trzeba przejść przez sklep z kwiatami doniczkowymi, a następnie zagłębiamy się dzikiej amazońskiej dżungli.

Spacerujemy wśród soczystej zieleni krętymi ścieżkami, po drodze odkrywając niewielkie sadzawki zamieszkałe głównie przez karpie koi oraz ponad 100 dwóch gatunków żółwi. Wszędzie znajdują się automaty, w których za 0,50 E możemy kupić granulat i mieć ogromną radość karmienia zwierząt. Trzeba uważnie patrzeć pod nogi gdyż żółwie czasami wybierają się na piesze wycieczki pomiędzy stawami. W niektórych miejscach napotykamy wodospady i rwące strumienie z wiszącymi nad nimi mostami w innych chatki z bali w których można odpocząć.

Most linowy prawdziwe wyzwanie dla małego odkrywcy
Chatka nad stawem czyli chwila wytchnienia w długiej wędrówce

W centralnej części dżungli znajduje się spory staw zamieszkały przez półtorej metrowej długości Sumy Redtail pochodzące z Wenezueli. Posiadają one ogromną paszczę i długie wąsy, którymi z dużej odległości wyczuwają swój największy przysmak czyli krewetki. Koło stawu znajduje się skarbonka, do której należy wrzucić 1 E i można samemu pobrać sobie pudełeczko z krewetkami. Karmienie tych ogromnych ryb można robić wyłącznie za pomocą szczypiec, które są przymocowane do burty w kilku miejscach. Nie próbujcie karmić bezpośrednio z ręki.

Ogromny sum polujący na krewetkę

Spacerując dalej po dżungli możemy wypatrzeć gdzieniegdzie niewielkie czerwono czarne małpki z gatunku Roodbuiktamarins lub Marmozeta wesoło przeskakujące po gałęziach.  W innej części wejść do podziemnej jaskini, w której woda spływa po ścianach i przechodzić między zwisającymi z sufitu korzeniami. A wszędzie oczywiście, jak wynika z nazwy tego miejsca, rośnie wiele gatunków storczyków o zaskakujących kolorach i kształtach.

A teraz ciekawostka – największym producentem orchidei popularnie zwanych storczykami jest polskie gospodarstwo JMP Flowers w Sężycy koło Kozienic, które uprawia te piękne kwiaty na powierzchni 10 ha i jest podobno kompleksem jednych z najnowocześniejszych szklarni na świecie.

Kolejnym etapem wędrówki jest ptaszarnia. Wchodząc do woliery można kupić z 1 E kubeczek z nektarem, który jest mieszanką soków z tropikalnych owoców i nie wątpliwie jest wielkim przysmakiem papug. Papugi z gatunku Lori tęczowe, są bardzo towarzyskie, chętnie siadają na rękach, ramionach i głowie, przy okazji kłócąc się między sobą o lepszy dostęp do nektaru.

Poproszę o jeszcze trochę nektaru

Kolejna hala to Dolina Motyli. Wchodzimy przez specjalne kurtyny do świata motyli, które są wszędzie na wyciągnięcie ręki. Duże jak dłoń i mniejsze, szafirowe, zielone, pomarańczowe, żółte, czerwone i czarne unoszą się w powietrzu, siedzą na kwiatach lub specjalnie wystawianych talerzykach z owocami. Prawdziwe szaleństwo.

M – Otylkowe fascynacje
Piękne motyle na wyciągnięcie ręki

Dzięki własnej hodowli motyli i uzupełnianiu przez stale wychodzące z kokonów nowe motyle przyjmuje się że w szklarni średnio w ciągu dnia znajduje się ponad 2000 motyli. Szafki z kokonami są w hali motyli, co jakiś czas przychodzi pracownik i wypuszcza kolejną partię latającego piękna. Niektóre gatunki motyli w postaci kokonów są sprowadzane bezpośrednio z Ameryki Południowej.

Kolejna partia kokonów dojrzewa

Można było poćwiczyć umiejętności grania na egzotycznych instrumentach.

Opanowanie gry na fletni pana nie było łatwe ale w końcu udało się wydobyć jakieś dźwięki

Już prawie wychodzimy ale przed nami jeszcze plac zabaw w stylu safari z elementami małego odkrywcy dżungli.

Plac zabaw czyli przygoda w dżungli

Wreszcie dochodzimy do końca czyli do kawiarni w kwiaciarni. Cały sufit stanowią doniczki begonii, surfinii, pelargonii, fuksji oraz innych kwiatów zwisających tworząc niesamowite wrażenie. Kwiaty są przepiękne wprost wylewające się z doniczek. Wszystko to uzupełniają klomby i donice z kwiatami. Po prostu pięknie, nie umiem znaleźć odpowiednich słów do określenia moich wrażeń estetycznych ponieważ na pewno nie odzwierciedlą tego co zobaczyłam.

Przynajmniej wiem jak powinny wyglądać dobrze prowadzone kwiaty doniczkowe czyli bardzo wysoko postawiona poprzeczka dla mnie na następny sezon ogródkowy.

Tak powinny wyglądać kwiaty zwisające, niestety  mnie to tak nie wychodzi

SNEEK

Zatrzymaliśmy się na chwilę w miasteczku Sneek. Dużo kanałów i piękne stare kamieniczki. Miasteczko Sneek przygotowywało się do Festiwalu Wodnego organizowanego na wodach śródlądowych, który co roku odbywa się w pierwszym tygodniu sierpnia i jest największym wydarzeniem tego typu w Europie. Byliśmy w piątek czyli w przeddzień ale do portu wpływało już wiele pięknych żaglówek.

Most podniesiony, wpływa kolejna żaglówka
W Sneek były bardzo pyszne i bardzo wesołe lody

MODEMBLIK

Główna ulica w Modemblik

Modemblik niewielka miejscowość nad jeziorem IJsselmeer, w której zatrzymaliśmy się na kolację. Przede wszystkim pyszne mule, które trzeba samemu wyławiać z garnka. Za 16,50 E od osoby w eleganckiej restauracji hotelowej dostaje się 2 litrowy garnek muli w rosole i 0,25 l wina.  Zdecydowanie polecam.

Niektórzy woleli spaghetti ale mule okazały się także bardzo dobre

ZAMEK DE HAAR

Położony kilka kilometrów od Utrechtu w kierunku na Amsterdam. Jest największym i najbardziej luksusowym zamkiem w Holandii, w którym znajduje się 200 pokoi i 30 łazienek. Wybudowany w XIV wieku dla rodziny de Haar był kilkakrotnie burzony i popadał w ruinę. Zamek został odbudowany w 1892 roku i swój obecny wygląd oraz wyposażenie zawdzięcza rodzinie Rothschild, która sfinansowała odbudowę, gdy ostatni właściciel zamku poślubił baronównę Rothschild.

No i czekamy …… ugryzie, czy nie ugryzie. Udało się, jednak nie ugryzł.

Zamek de Haar do dzisiaj pozostaje prywatną własnością, a jego wnętrza w nie wielkiej części udostępniane są turystom do zwiedzania. To co mogliśmy obejrzeć było bardzo ciekawe i dało nam wyobrażenie jak to jest żyć w zamku.

Prawdziwie bajkowa sceneria
Łazienka z wanną w podłodze
i nastrojowe wnętrza pałacowe

AMSTERDAM

Największe miasto Holanii. W dniu, w którym byliśmy w Amsterdamie odbywała się bardzo kolorowa i wesoła parada łodzi po głównych kanałach miasta. Głośna muzyka, konfetti, wystrzały armatnie, balony i bardzo, bardzo dużo ludzi.

Wesoła parada łodzi na kanałach Amsterdamu

Ze względu na ilość kanałów Amsterdam jest również nazywany Wenecją północy. Nazwa miasta oznacza – tamę (z holenderskiego „dam”) na rzece Amstel (pierwotnie: Amsteldam). Pierwszy raz nazwa ta została zapisana po łacinie w 1275 roku przez hrabiego Florisa V.

Zwiedzanie dużych miast dla małych turystek jest bardzo wyczerpujące

BLOEMENDAAL AAN ZEE

Nadmorska miejscowość w pobliżu Amsterdamu. Chwila wytchnienia i spacer plażą nad Morzem Północnym. Porywisty wiatr i ogromne fale uniemożliwiały kąpiel w morzu. Za to zbieranie muszelek i budowa zamku z piasku to całkiem dobre zajęcie na plaży.

Domki letniskowe na plaży

CZAS WRACAĆ DO DOMU

Wycieczka bardzo udana. Otylka była prawdziwym aniołkiem. Okazała się bardzo dzielną i wytrwałą turystką. Mam nadzieję, że polubiła samodzielne robienie zdjęć.

Otylka w kwiatach

Dziękujemy Ci Otylko za wspaniałe towarzystwo, bez Ciebie nie zobaczylibyśmy tylu wspaniałych i ciekawych miejsc w Holandii. Przed nami jeszcze wiele fascynujących wycieczek po kraju i zagranicy.

Czas wracać do domu

NA KONIEC TROCHĘ INFORMACJI O HOLANDII

Jezioro IJsselmeer powstało w 1932 r., kiedy zatoka Zuiderzee została zamknięta 32-kilometrową tamą Afslutdijk. W 1975 r. IJsselmeer zostało podzielone na dwie części poprzez ukończenie kolejnej tamy Houtribdijk (obecnie zwanej Markerwaarddijk) długości 28 km., która przebiega pomiędzy Enkhuizen, a Lelystad. Dawna południowa część IJsselmeer tworzy obecnie jezioro Markermeer.

W jedną stronę przejechaliśmy tamą Afsluitdijk w drugą tamą Markerwaarddijk. Trochę czułam się zawiedziona, ponieważ wyobrażałam sobie, że jadąc tamą widzi się wodę z lewej i prawej, niestety tak nie jest. Z jednej strony szosy jest wysoki wał zasłaniający drugą stronę. Na szczęście co kilka kilometrów są parkingi, na których można się zatrzymać i zobaczyć obie strony tamy.

Dziękuję, że jesteś ze mną :).

Mam nadzieję, że zainteresował Cię mój wpis.

Czy chcesz zadać jakieś pytanie? Może napisać coś miłego? A może masz jakieś uwagi do tekstu ?

Śmiało, poniżej możesz to zrobić!

Jeśli podobał Ci się ten wpis, możesz udostępnić go znajomym. 

Dziękuję

Ola

Zapraszam do obserwowania mojej strony na Facebooku, dzięki której możesz być na bieżąco z moimi wpisami z kolejnych podróży.

www.facebook.com/seniorturysta1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *